Пикник на обочине


usiałem zrobić remanent w materiałach dotyczących Planety: zbyt dużo się ich narobiło i kontrola nad nimi przestała być możliwa... Wszystkie karty, szablony, broszury, zapiski, notatki, myśli i modelinowe akcesoria wylądowały w jednym pliku, a to co się nie zmieściło w pudełku po wkrętach do składanych szafek z dużego pokoju. Kilka stron, szczególnie nadgryzionych zębem czasu, przypomniało mi od czego cała idea się narodziła.

Ale zacznijmy od pewnej książki...



Genialna proza, tocząca się w scenografii amerykańskiego miasteczka Harmony, ze zgoła odmiennymi realiami, niezrozumiałymi dla przeciętnego jankesa. Olbrzymie kosmiczne śmietniki pozostawione pewnej nocy na Ziemi przez obcych są miejscem pracy i często śmierci, Stalkerów. Przestępcy i łobuzy, łamiąc prawo wkraczają w pełne niezrozumiałych dla ludzi zagrożeń i pułapek, wynoszą z Zony wszystko co się da, sprzedając później za bezcen naukowcom i paserom.
Ciekawy pomysł, genialnie zbudowane postaci i dziwny, nostalgiczny klimat strasznie mi się spodobały.
Gdzieś, kiedyś miał zaistnieć system rpg, zginął.
Film Tartakowskiego "Stalker" też jest warty uwagi.

Gdzieś koło września ubiegłego (2009) roku wpadłem na myśl, że lepszym pomysłem od wymyślania dodatków do cudzej gry (w tym przypadku Arkham Horror, materiały dostępne na Manufakturze) jest wymyślanie materiałów do własnej gry. Kolejnym, logicznym, krokiem było właśnie stworzenie jej od samych podstaw. A miasteczko Harmony było do tego idealnym miejscem.
Wszystkie patenty, które zostały wygenerowane jako materiały do autorskiego dodatku do AH, stanowiły dobrą podstawę. Mechanika testów oparta na fudge'u, z której korzystałem przy prowadzeniu autorskich erpegów też była sprawdzona i działająca. Z tym zacząłem.

"„Z towarem wróciłeś – cud boski, z życiem uszedłeś – daj na mszę, kula patrolu – fart...”
Red Shoehart


Nikt nie wie czym jest Strefa: naukowcy nazywają je Skumulowanym Zbiorem Anomalii, mistycy szepczą o Przedsionku Piekła, a Stalkerzy pieszczotliwie nazywają ją Matką Zoną. Jedyne co o nich wiemy na pewno,
to, że powstały w ciągu jednej nocy. Miasteczko Harmony, które leżało na tym przeklętym obszarze zostało szczelnie otoczone przez wojskowy kordon, drogi dojazdowe zablokowano, przestrzeń powietrzną zamknięto,
całość szczelnie otoczono zasiekami pod prądem. Ludzie mieszkający na terenie Strefy Pierwszej poddano kwarantannie a w dalekiej Genewie utworzono Międzynarodowy Instytut Badań Pozaziemskich. Przestraszona
ludność zwróciła się w chwili trwogi do Boga, a kościół skrupulatnie wykorzystał ten nagły wzrost religijności. Zakon Braci Niepoznanych szybko wyewoluował w sprawną organizację mogącą konkurować z Wojskiem i
Instytutem.

Strefa jest pełna niespodzianek, zmienia się wciąż i stale. W niej nic nie jest pewne, trwa tam nieustająca, chaotyczna przemiana. Porozrzucane w nieładzie szczątki niepoznanej cywilizacji zwodzą na pokuszenie każdego kto je zlokalizuje. Za przemyt Artefaktów jest tylko jedna kara: opaska na oczy i pluton egzekucyjny. Chciwość jest jednak niepohamowana: w ciemnych knajpach i komisach powstała czwarta siła: Gildia. Nieoficjalna organizacja kontrolująca nielegalny obrót szabrowanymi ze Strefy Artefaktami. Jej członkowie są cisi i zabójczy. Zbyt wiele mają do stracenia, żeby stać ich było na brak profesjonalizmu…
A zwykli ludzie starają się jakoś żyć, przystosowując się do tych rewelacji. Znają miejsca gdzie nie dochodzi prąd na ogrodzeniu, gdzie można pokonać popękane druty kolczaste, wejść na teren zabroniony, wiedzą gdzie można kupić niezbędny do przeżycia ekwipunek, gdzie upłynnić skradziony towar. Wojsko, Instytut i Zakon
często nieoficjalnie korzysta z ich usług, jednak tylko Gildia nigdy nie potępiła ich działań.

Strefa to zagrożenie. Widma. Zmutowane hybrydy. Promieniowanie i zabójcze anomalie. Istnieje jednak legenda o złotej kuli. I opowieści o Strażniku.
Słyszałeś je nie raz… A dzisiaj, ramię w ramię, razem z wiernym przyjacielem wejdziecie na zakazany teren.
Witaj Stalkerze. I żegnaj… "
Fragment szkicu instrukcji

Najciekawsza jest sama Strefa, Zona, jak nazywają ją mieszkańcy okolic. Zmienna, niebezpieczna, głodna, wiecznie smutna. To ona miała być główną bohaterką gry i jednocześnie jej sercem. Gracze sterowali by oczywiście stalkerami, bo jakżeby inaczej... Dzielni łajdacy to kwintesencja szelmowskich opowieści spod znaku płaszcza i pięści. Rozgrywka miała polegać na dotarciu do legendarnego Serca Strefy, Złotej Kuli spełniającej wszystkie życzenia...
Z najciekawszych pomysłów pamiętam przygotowania do wyprawy w rodzaju zdobycia fałszywych pozwoleń czy glejtów i przemykanie przez nieszczelną ochronę wojska.
Oczywiście Zona była Okręgiem.

Okazało się, że niestety, Strugacki pilnuje dokładnie praw autorskich, gra Stalker czerpie z Pikniku pełnymi garściami a klimat smutnej miejscowości podchodzi zbyt bardzo pod pesymistyczne postapo. Zrezygnowałem z Harmony i Zony. Nie przestałem ich jednak lubić, może kiedyś coś, gdzieś... Jak na razie pozostał Kristoff ze swoim projektem, za który wciąż trzymam kciuki...

A ja poszybowałem dalej, wprost w miedziany świat który okazał się być jeszcze smutniejszy i jeszcze bardziej awanturniczy. I jak na razie w nim pozostałem...

Ahoj Planeto!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz