I raport

Ruszyły testy Elementalionu, jestem bardzo z tego zadowolony, ponieważ szansę na przetrwanie mają tylko gry w które ktoś gra. A nasz projekt wszedł właśnie do tej grupy, pozostawiając za sobą krainę pełną nigdy nie zrealizowanych pomysłów. Testerami została czwórka dzielnych szóstoklasistów, którzy nie ulękli się wizji nieukończonej gry i ręcznie przygotowanych kart, klocków, żetonów. Chwała im za to!

Kajetan, Kostek, Oskar i Piotrek szybko podzielili pomiędzy sobą cztery duże żetony elementalionów, nie wiedząc jeszcze co one znaczą: profesje które im przypadły w udziale wydawały się im trafione, nikt nie narzekał na role w które przyszło się im wcielić. Zwinny złodziejaszek, silny i waleczny rycerz, niepokonany mnich oraz naukowiec o niebanalnym spojrzeniu na świat szybko dobrali pozostałe żetony ustalając poziom startowy swoich czterech cech - warto wspomnieć że Kostek -naukowiec zainwestował prawie wszystko co miał w umysł swojej postaci, kosztem niskich poziomów innych cech, ale na dłuższą metę okazało się to dobrym pomysłem, bo w zahartowane laboratoryjnymi doświadczeniami dłonie jego postaci wpadł łuk z którego bez wysokiego IQ jego postaci drużyna nie mogłaby skorzystać.

Umiejętności zostały rozdane w zależności od wylosowanej roli w ilości czterech na głowę, w kolejnych testach zmniejszymy tę liczbę do jednej startowej i kolejnej zdobywanej po każdej wygranej bitwie. DO tego jak najszybciej trzeba opracować zasady zdobywania doświadczenia oraz awansów i rozwoju postaci.

Ekwipunek został wylosowany w ilości 8 kart i rzucony między żadnych przygód testerów: zniknęły one w mgnieniu oka w ich rękach, ale po chwili doszli do wniosku że lepszym pomysłem będzie podział pod względem użyteczności i możliwości wykorzystania: Kostek przejął bardzo skomplikowany łuk refleksyjny którego tylko jego naukowiec mógł użyć, Oskar pozostał bez broni więc całą rozgrywkę atakował wręcz pstrykając lewą, niedominującą ręką oraz odział się w kaftan, Kajtek jako rycerz wdział się w kolczugę a w ręku ściskał miecz, Piotrek został mnichem ze sztyletem w garści. Tak wyekwipowani ruszyli w głąb pełnego potworów lochu.

Jako pierwsze spotkali trzy technogobliny bez pancerzy, które pokonali w mgnieniu jednego oka, z drugą grupą trzech opancerzonych pokraków i jednego z dwoma ostrzami mieli trochę więcej kłopotów, jednak i z nimi uporali się, będąc jednak na skraju wyczerpania i kilkukrotnych upadków i jednej utraty przytomności.

Co rzuca się w oczy: chłopaki współpracowali, dzieląc się rolami ("eee, weźmiesz na klatę (to do Kajetana)" albo "tak zrób unik, zresztą nie masz broni, więc jej nie upuścisz!(to do Oskara)"). Pstrykali z zapałem godnym prawdziwych wojowników. Do tego wyrazili zainteresowanie kolejną rozgrywką oraz sypnęło się kilka ciekawych pomysłów: trybu losowego solo, zakupów oraz pułapek i otwierania skrzynek ze skarbami pomiędzy bitwami. Na koniec wypełnili miniankiety dając Elementalionowi średnią ocenę wysokości 8 punktów na 10. Taki stopień w oczach krytyki znającej wiele innych gier to prawdziwy sukces.

Jeszcze raz dziękujemy naszym beta testerom oraz prowadzącemu, mimo że zapomniał sporządzić obiecany zapis fotograficzny rozgrywki.

3 komentarze:

  1. Hehe, widzę że jesteśmy chwaleni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrzy testerzy są warci swojej wagi w platynie... A tacy co potrafią jeszcze sprecyzować co się podoba, a co nie to dodatkowo tyle co garść diamentów.

    OdpowiedzUsuń
  3. święte słowa poooq, święte słowa... dobrzy testerzy to już połowa sukcesu ;)

    OdpowiedzUsuń